Monika w czasie świątecznego pobytu w Zakopanem poznała fajnego faceta. Niestety nie zdążyła go poderwać. Teraz dowiedziała się, że znajomy właśnie przebywa w Warszawie, więc postanowiła się z nim umówić. Musiała jednak znaleźć jakiś sposób, bo głupio jej było tak po prostu zadzwonić i zaprosić go do domu. Facet jest instruktorem narciarstwa i ten fakt za radą przyjaciółki Monika postanowiła wykorzystać. Co prawda od lat jeździ na desce, ale wpadła na pomysł, aby udać, że dopiero kupiła sobie deskę i potrzebuje kilku lekcji jazdy na snowboardzie. Zaprosiła Andrzeja do domu, który nieświadomy podstępu zjawił się u Moniki. Fachowo zajął się nauczaniem Moniki. Po krótkiej rozgrzewce Andrzej chciał zastosować ćwiczenia z równowagi, ale Monika tak pokierowała akcją, że zamiast jazdy na desce cała lekcja skończyła się jazdą na stojącym dyszlu instruktora.